Tuesday, November 30, 2010

Co z blogowania wyniknąć może

Pewnego pieknego, późnowakacyjnego popołudnia, a może był to poranek? nie pamietam już tak dobrze...Dostałam e-mail od pewnej przemiłej osóbki - Anji. A wszytko zaczęło się od mojego wpisu na temat Oratorium dla dzieci, w które byłam zaangażowana (na początku od strony plastyczno- dekoracyjnej a potem już "na całej linii"). Otóż Anija zaangażowana w "oratoryjne kilmaty" na codzień, zainteresowała się moją słoweńską działalnością na tym polu. W efekcie naszej późniejszej korespondencji, powstał mały artykulik na ten temat :-) Jeśli zatem ktoś jest zainteresowany to TUTAJ jest link do pisma "Kontakt", w którym artykulik ów został opublikowany. Dla ułatwienia napiszę, że tekst znajduje się na stronie 12 i 13 :) 
A jak ktoś ma ochotę ujrzeć sympatyczną Aniję, to kuka na Was ze zdjęcia na stronie 6.

Koński karnet

Jakiś czas temu zostałam poproszona o narysowanie projektu kartki pocztowej - karnetu dla Stowarzyszenia Ugar zajmującego się końmi. Kartka miała być bardzo "końska" i odpowiednia na każdą okazję (z naciskiem na Nowy Rok). Do tej pory nie miałm okazji zajmować się końmi. Zdażyło mi się raz w życiu podczas wakacji w Ustce posiedzieć ok.10 minut na grzbiecie kucyka i to raczej dla towarzystwa młodszej kuzynce, niż z zamiłowania do koni. Oczywiście cenię i podziwiam te dostojne zwierzęta, jadnak nigdy nie przechodziłam przez "etap koni" dość charakterystyczny (chyba) dla małych dziewczynek. Nie obwieszałam ścian pokoju końskimi plakatami, nie zbierałam pocztówek z końmi, nie czesałam namiętnie plastikowych kucyków - my little pony. Zatem zupełnie niedoświadczona w tym temacie zabrałam się za rysowanie. 
Zadanie było nie łatwe nie tyle ze względu na brak obycia w temacie, ale ze względu na obostrzenia, wymagania oraz niemoc decyzyjną zamawiającego. Po dłuuuuugich godzinach szkicowania/rysowania/malowania powstało dość sporo projektów. Konie "na poważnie" i konie "żartobliwie". Zamawiający wybrał trzy projekty, z kórych ostatecznie jeden został "przerobiony" na karnet przez Magdalenkę Szafraniec (pracownia projektowa "em z ogonkiem").
"Koński" projekt wygląda tak:
                 
 Gotowy karnet wygląda niemalże tak. Niemalże,gdyż zamawiający do ostatniej chwili prosił wciąż i wciąż o jakieś poprawki:


Monday, November 22, 2010

Ciepły, letni wieczór.

To nic, że mamy koniec listopada. Dziś ciepły, letni wieczór na ryneczku w małym, słoweńskim miasteczku.

Thursday, November 18, 2010

nocnie

Z racji Anielskiej "wystawki" zbliżającej się w tempie zaskakująco szybkim, jak i z racji wielu ciekawych zdarzeń i wydarzeń w życiu codziennym, nie dysponuję niestety ogromnymi ilościami czasu. Jednakowoż udaje mi się wyłuskać w tzw. międzyczasie jakieś chwilki, które po zebraniu do "kupy" można wykorzystać na malowanie nie tylko przedwystawowych - anielskich tematów. Nie, Aniołkami nie będę teraz zamęczać. Wystarczy, że sama czuję się umęczona tym tematem. I to nie tyle ze względu na same anioły, jak raczej na terminy i zobowiązania. Choć co wnikliwszy obserwator i tu dopatrzy się jakiegoś białego skrzydełka:)


Tuesday, November 16, 2010

Wystawa - razstava:)

Szykujemy kolejną wystawę, a może raczej wystawkę:) 
Tym razem wraz z Beti Malinovič pokażemy Anioły. 
Anioły Beti malowane są akrylem na deseczkach, moje akwarelą i tuszem na papierze.
Na anielską wystawę zapraszamy w grudniu do Kočevjskiej biblioteki


Pripravljamo razstavo!
Skupaj z Beti Malinovič bova pokazali angele.
Betini angeli so slikani z akrilnimi barvami na les, a moji z akvereli in črnilom na papirju.
Lepo povabljeni Decembra v Kočevsko knjižnjico.

Thursday, November 11, 2010

Na dworze, nie na polu.

Dziś na dworze (nie na polu!!!) piękna pogoda, słoneczko świeci i grzeje, liście pod nogami szeleszczą, strumyk za domem szemrzy, niebo między obłoczkami pokazuje błękit. Do świąt jeszcze caaaały miesiąc i trochę. Dlatego do tego wszytkiego jeszcze i obrazek w "klimacie" :-)

Sunday, November 7, 2010

ach, ten Chagall...

To nie moje dzieło, choć bardzo chciałabym móc pochwalić się taką kreską... To kopia Chagalla, akwaforta którą zrobiłam na zajęciach z grafiki, chyba na III roku studiów.





Friday, November 5, 2010

słoweńska jesień

Niebo siwe i błękitne. 
Trwa bura i zielona. 
Liście pod drzewami i na drzewach. 
Ziemia mokro-błotnista i sucho-spękana.
Śmieszna ta słowenska jesień.
Wszędzie pachnie jabłkami.

Monday, November 1, 2010

zupełnie nie w temacie - zima

To nie tak, że się lenię. To nie tak, że nic nie robię. 
Przygotowania do wystawy wcale nie przyćmiły mi codzienności i w tej codzienności obecnych również farb, tuszów, ołówków i innych akcesuarów. Wszytko co powstawało w ostatnim czasie chowałam jednak skrzętnie do tzw. szuflady (tak zwanej dlatego, że tak na prawdę to chowałam do pudełka, a nie do szuflady, z powodów takich, że jej nie mam...:) Prace są związane z pewnymi projektami, które gdzieś tam kiełkują i klarują się w mojej głowie i póki nie wykiełkują i się nie wyklarują, nie chciałam ich pokazywać. Nie chciałam ich pokazywać również z tego powodu, że w wyniku związania z projektami, prace te niezwiązane są ani z porą roku, ani z bieżącymi wydarzeniami, ani z niczym innym oprócz tych projektów właśnie :) Kusiło mnie zachomikowanie ich "na potem", na odpowiedniejszą okazję, na wszelki wypadek gdyby wena mnie opuściła... Bez sensu... I zreszta czy musi coś z być związane?
Zatem dziś niech będzie zimowo (i to wcale nie dlatego, że za śniegiem tęsknię).