Friday, January 31, 2014

coloring book- close up part II


As you probably noticed last posts I wrote in polish. Juhej- finally something in my language.
I introduced some pictures I made togehter with a friend of mine- Guillermo, ana artist from Argentina living and creating in Slovenija. We decided to make something together. He likes colours I am using in my paintings so we choose puting his lines and my colours togehter in one.
I felt like in big "coming back to past" when I got my "coloring book" from Guillermo:)
And this is next part of this what came out of this project.
The next step is framing all pictures in tekstile, batik frames made by Guillermo, and making an exhibition. I will inform you about the opening.
Enjoy this colorfull candy-pictures:)








Wednesday, January 29, 2014

kolorowanki- zblizenia


Zachciało mi sie czegos słodkiego. A ze staram sie zyc zdrowo, to nie tylko czegos słodkiego , ale w dodatku słodkiego i zdrowego! Alez mam zachciewajki! (Moze sobie odbijam czas ciazy, w ktorym jakos mnie te słynne zachcianki mieszania czekolady z kiszona kapusta nie dopadły?).
Chciałam upiec sobie super-hiper owsiane cisteczka, ktorymi kolezanka Matylda kusiła, a jakze, na fejsbuku. Niestety po wywroceniu kuchni w poszukiwaniu składnikow okazało sie, ze masła brak..:-( Wyskoczenie po masełko do sklepu jest rownoznaczne z ubieraniem nie tylko siebie, ale tez Małej i pokonywaniem 10 drzwi i 1000 schodow w celu wydobycia wozka z piwnicy. Zdecydowałam wiec, ze az tak bardzo słodkosci mi sie nie chce i moge poczekac do jutra.
W zamian zaaplikuje sobie, i Wam, dawke  słodkich, apetycznych kolorkow (tylko nie lizac ekranu prosze;) Pozatym i tak nalezy sie Wam jakies małe zblizenie na kolorowanki z poprzedniego posta.

Rysunki Guillerma zdradzaja jego południowo-amerykanskie korzenie. Kolorki starałam sie utrzymac tez w tym temacie i klimacie. Cobyscie oczaplasu nie dostali dzis pokaze kilka z nich, a wkrotce (ach, moze juz jutro nawet) kolejna porcje.
Multikolorowe, wesołe, zywe, ciepluskie, niektore iscie oczobitne - w sam raz na mokra szarowe za oknem (tak jak super-hiper owsiane ciasteczka).
Moja tworzcosc znacie, ale jak kogos interesuje co tam jeszcze wyprawia Guillermo, to mozna sobie podejrzec ooooo tu: KLIK/CLICK.
Smacznego!









kolorowanki


Ach, tak to czasem bywa, ze człowiekowi co tam sie w głowie przekreci i pod wpływem impuslu wykona wielki "powrot do przeszłosci". Tak było i w moim przypadku... Po tzw. przypadkowym (bo ja, prosze szanownego panstwa, w przypadki nie wierze, nawet te gramatyczne) spotkaniu w plenerze z moim znajomym, argentynskim artysta Guillermo, dałam sie namowic na wspołprace. Taki mały eksperymencik artystyczny.. On- linia, ja- kolorki. Jakis czas potem dodarło do mnie kilka obrazkow do....pokolorowania....!!! :-D i oto ja, powazne dziewcze, usiadałam po raz pierwszy od nie wiem ilu lat do kolowanki! juuuhej! ale fajowo! Od razu wrociły wspomnienia lat 80, kiedy to na spacerach z mama udawało mi sie zaciagnac rodzicielke do dzielnicowej ksiegarynki (taka we Wrocławiu na Sepolnie, na ulicy Olszewskiego) i tam zazwyczaj udawało mi sie dostac kolorowanke z Reksiem zapakowana w filoteowa teczusie. Uwielbiałam te obrazki i kolorowanie pieska na zielono z pomarancowymi łatkami. 
Ach, wspomnien czar. Całe szczescie, ze Guillermo nie miał jakis specyficznych zachciewajek kolorystycznych i w doborze barw miałam całkowita swobode. No i wychodzenie za linie jak najbardziej dozwolone! 
Oto rezulaty naszej wspołpracy. Guillermo czarny kontur, ja- wszytsko pozostałe. Teraz jeszcze tylko oprawienie wszytskiego w batikowe ramki (made by Guillermo) i wieszamy wystawe.
Ta- dam! 


Tuesday, January 28, 2014

posypało


Finally it start to snow. 

Dziecie usneło (hurrrra! od rana nie daje mi ani chwiluni tylko dla mnie..) i w koncu moge sobie posta strzelic. I to nawet w ojczystym mym jezyku sobie strzele, a co mi tam. Nalezy mi sie, w koncu cały czas po "jakiemus innemu" zmuszona jestem sie porozumiewac.
W koncu troszke nam sypneło sniegiem. Nie za duzo tak odrobinke, ale ja narzekac nie bede, bo jak to prawi madre przysłowie, co za duzo, to nie zdrowo :-) Polsce ponoc maja wiecej i z tego powodu tez gorzej. W sensie sniegu wiecej. 
Tutaj tak miło sobie pada, powoli, majesatycznie wrecz. Fajnie popatrzec tak zza okna jak ten szary i brudny podworkowy swiat robi sie bielutki, i choc chwile mozna sobie pomarzyc, ze ten swiat jest nieskazitleny, czysty i pachnacy. Ale to tylko chwilki i przypuszczam, ze lada moment zostaniemy brutlanie postawieni na ziemi i to w sam srodek kałuzy, pluchy, błota i wszechobecnej ciapy na chodnikach.
Alez zupełnie bez sensu, ze to wszytsko pisze, przeciez juz kazdy wie - wszak poranna lektura fejsbuka juz za nami, a tam kazdy sniegiem zza okna sie dzieli. Takie zycie.
No to jeszcze obrazek. Troche zapomniany. Ilustracja do bajki Miomiry o aniołkach. Jak sie bajka drukiem ukaze, to obwiescic nieomieszkam. 
No to teraz Dziecine zapakowac w wozek, siebie w nieprzemakalne butki (Mezu moj, jakzez jestem Ci wdzieczna za Twoje porady w obuwniczym) i na własne zyczenie wypedzam sie w srodek idylliczej ciapy. 





Tuesday, January 21, 2014

shop


ta-daaaam!


I have some good news!
From today you can "adopt" and take home one (or more:) of my handmade teddy bears and other toys!
Each of this cute, little creatures is sewn at home out of soft, velvet, cotton fabrics and is filled with hygienically perfect polyester fibre in very fluffy top quality.
They are all sewed (without any glued elements), with embroidered eyes and have some applications on their soft bellies. You can easily wash them.
So check out fold "shop" on the top of this page (or click here: SHOP). If you are intrested in some of handmade softies just write me an e-mail.
And stay tuned - I have more toys on stock and a lot of new ideas in my head:)

Saturday, January 4, 2014

handmade softies

i have some news:)
lately at our place some nice creatures were multiplying very happily ;-)
some of them like Fikander, elephants or some bears you have already met.
now i wish to show you some more new friends we have at our place. 
and....attention - they are looking for new home!
very soon i will give you more details! until that i am leaving you with some cute bears noses;)







Friday, January 3, 2014

welcome 2014

happy new year everybody!
we spent our new years eve at home. our first new years eve together as a family. so, so nice! we enjoyed our time together. after we lulled our baby girl to sleep, we were playing board games (we are totally in "kahala" and "scrabble" in slovenian version...even don't ask - I am loosing all the time...my husband is board games master;) and sipping on champagne until late. 
i love such peaceful time with my beloved. 
and how about you? how did you spent your new years eve?
crazy parties with friends? or quiet and calm atmosphere at home?
i hope you all have beautiful time.
and what about your  new years goals? did you make any? 
feel free to share them in comments - maybe you will inspire me to make mine :)

and tell me when, if ever we will have winter? 
not that i am missing snow or slob but i really prefer winter now-in winter time then in march or april...