Tuesday, January 28, 2014

posypało


Finally it start to snow. 

Dziecie usneło (hurrrra! od rana nie daje mi ani chwiluni tylko dla mnie..) i w koncu moge sobie posta strzelic. I to nawet w ojczystym mym jezyku sobie strzele, a co mi tam. Nalezy mi sie, w koncu cały czas po "jakiemus innemu" zmuszona jestem sie porozumiewac.
W koncu troszke nam sypneło sniegiem. Nie za duzo tak odrobinke, ale ja narzekac nie bede, bo jak to prawi madre przysłowie, co za duzo, to nie zdrowo :-) Polsce ponoc maja wiecej i z tego powodu tez gorzej. W sensie sniegu wiecej. 
Tutaj tak miło sobie pada, powoli, majesatycznie wrecz. Fajnie popatrzec tak zza okna jak ten szary i brudny podworkowy swiat robi sie bielutki, i choc chwile mozna sobie pomarzyc, ze ten swiat jest nieskazitleny, czysty i pachnacy. Ale to tylko chwilki i przypuszczam, ze lada moment zostaniemy brutlanie postawieni na ziemi i to w sam srodek kałuzy, pluchy, błota i wszechobecnej ciapy na chodnikach.
Alez zupełnie bez sensu, ze to wszytsko pisze, przeciez juz kazdy wie - wszak poranna lektura fejsbuka juz za nami, a tam kazdy sniegiem zza okna sie dzieli. Takie zycie.
No to jeszcze obrazek. Troche zapomniany. Ilustracja do bajki Miomiry o aniołkach. Jak sie bajka drukiem ukaze, to obwiescic nieomieszkam. 
No to teraz Dziecine zapakowac w wozek, siebie w nieprzemakalne butki (Mezu moj, jakzez jestem Ci wdzieczna za Twoje porady w obuwniczym) i na własne zyczenie wypedzam sie w srodek idylliczej ciapy. 





No comments:

Post a Comment

I will be glad to read your comment :)