Dzis gdzies tam głeboko i daleko w internece natknełam sie na kolejne opisy wyprawek dla noworodkow. Poogladałam sobie troszke, nacieszyłam oczka. Tyle tego! I takie ładne! I takie wymyslne! Po chwili zorientowałam sie, ze ja to strasznie nienowoczesna mama jestem bo wiekszosci akcesoriow nie mam, nie uzywam i nie wpadłam nawet na pomysł, ze cos takiego moze w ogole byc.... Doswiadczenie mam niewielkie, bo za nami nawet jeszcze nie 3 miesiace wspolnego zycia. Jednak jako swiezo upieczona mama poki co swietnie sobie radze (a przynajmniej tak mi sie wydaje) bez tysiaca mniej lub bardziej potrzebnych gazdetow. W ciazy z predmetytacja unikałam ston www poswieconych maluchom (no niech bedzie- było kilka wyjatkow, ale te dotyczyły raczej wystroju wnetrz, a w tym pokoikow dzieciecych, i moge je z czystym sercem zaliczyc do wyjatkow potwierdzajacych regułe). W marketach unikałam działow sklepowych poswieconym najmłodszym. A przed wejsciem do jakiego sklepu z rzeczami TYLKO dla dzieci broniłm sie rekami i nogami. Dlaczego?
To proste. Wiem jak łatwo jest mi w emocjach ulec goraczce kupowania i wydac pieniadze na rzeczy, ktorych miec nie musze i ktorych wcale nie potrzebuje. A jelsi chodzi o biznes dookoła-dzieciakowy to dzieja sie tu rzeczy w mojej opini wyjatkowo straszne. Młodzi rodzice dosłownie zasypywani sa propozycjami przedmiotow, przydasiow i "pomocnikow", ktore wdg.producenta sa niezbedne i konieczne do bezpiecznej i szczesliwej egzystencji twojego dziecka. Bez nich nie bedziesz dobra mama i jesli nie kupisz tego czy tamtego, znaczy to, ze nie kochasz swojego dziecka. No bo jak to? na dziecko załujesz? Mimo usilnego unikania TYCH sklepow, informacje o "niezbedniku" młodej mamy docierały do mnie nieustannie. W pewnym momecnie poczułam nawet wyrzuty sumienia, ze kupiłam dziecku takie zwykłe białe, bawełniane pieluchy, zamiast muslinowych pieluszek z nadrukowanymi misiaczkami....
Czy jestem wyrodna matka, bo nie wycieram wymiocin mojego dziecka muslinowa chusteczka???
No, i czy moja coreczka czułaby sie lepiej gdyby wiedziała, ze jej wymiotki i oslinienia wchłaniaja nadrukowane, rozowe (oczywiscie rozowa wersja dla dziewczynek) misiaczki? Myle, ze moja corcia z radoscia strzela kupe niezaleznie od obecnosci lub braku misiaczkow, mam zatem nadzieje, ze poki co te białe tetrowe pieluchy ujda mi płazem...
Poki co swietnie radzimy sobie tez bez specjalnego reczniczka z kapturkiem, bez stojaka na wanienke, przewijaka i bez specjalnego stojaka na butelki w kuchni... Poki co oczywiscie...
Najbardziej poraziła mnie jednak reklama torby na mokre rzeczy maluszka.
Ok, wydaje sie normalne i oczywiste, przeciez bobaski mocza rzeczy! Siusiu czy kupa czasem ujdzie gdzies szczelina pieluszki, wymiotek, babelki ze sliny- normalna sprawa, jest mokro, to jasne.
Ale zaraz, zaraz. powtorze raz jeszcze:
s p e c j a l n a t o r e b k a n a m o k r e r z e c z y....
Ta wyjatkowa i specjalna torebka tez ma wyjatkowa i specjlana cene, jest przezciez uszyta ze specjalnych i wyjatkowych, nieprzemakalnych tkanin...
To ja musze sie pochwalic: mam w domu ogromne ilosci nieprzemakalnych woreczkow na poslinione, zasiusiane i pokupkane rzeczy! moze sie sa takie super-hiper wyjatkowe, ale dostałam je zupełenie gratis podczas kupowania babanow i jabłek!Ten fantastyczny wynalezek nazywa sie: t o r e b k a f o l i o w a i zajmuje wyjatkwo mało miejsca- miesci sie w kazdej kieszeni! Polecam!
jejku ludzie! nie dajmy sie zwariowac!
czy na prawde potrzebujemy tych wszystkich "niezbednych" przydasiow, tych gadzetow i "najlepszych pomocnikow młodej mamy"??
Aby nie było, ze taka ascetyczna jestem- ja tez mam duzo rzeczy dla dzidziusia. Wiekszosc z nich dostałam od przyjacioł i znajomych (dziekuje, dziekuje!). Sama kupiłam rzecz, ktora ratuje moj kregosłup, nerwy i portfel przed zbankrutowaniem na smoczkach- wieszadełko, na ktorym dynda wypluty przez Mała smoczek! To ci dopiero dobry wynalazek!
A najlepszym pomocnikiem mamy to chyba jest tata.
Ach tak sie wywnetrzniłam...a Wy? moze macie jakies pomysły i propozycje odnosnie takich dzieciowych przydasiow? moze jest cos o czego isnieniu nie mam pojecia, a co znacznie ułatwi funkcjonowanie z dzidzia? Macie jakies swoje odkrycia?
Bo jak juz pisałam,jestem w temacie zielona, poki co nie uzywamy butelek, ale moze z czasem doznam potrzeby posiadania osobnego stojaka na butelki.
Jejku, jejku ale sie rozpisałam...
to moze jeszcze foto dnia, ktore troche (nie)na temat.
oto mobilczek, ktory zrobiłam juz jakis czas temu dla małej K.
Koraliki, sznurek i oto jest. Dla mnie wielka radosc nawlekania, a dla małej..? jeszcze nie wiem- poki co wpatruje sie w inne dziwadełka, ktore dla niej zrobiłam, a o ktorych napisze juz wkrotce.
No comments:
Post a Comment
I will be glad to read your comment :)