Jakiś czas temu, w zasadzie całkiem nie tak dawno, pisałam o nowej wystawie. W związku z ową wystawą właśnie, dochodzą do mnie maile - petycje i podania od osób Tych z Daleka, i Tych Którzy Niemogą Dotrzeć do Kocevja, z prośbami o zamieszczenie jakieś fotorelacji i pokazania prac. Zatem dla Niemogacych Dotrzeć i dla Tych z Daleka prace już w najbliższym poście, a teraz trochę zdjęć zza kulis, czyli "Jak to z wieszaniem było". A nie było łatwo, oj, nie łatwo...a to, ze względu na warunki, niewielką przestrzeń, ograniczenia czasowe i zakaz wbijania gwoździ w ściany galerii (tak, tak - wszytko zawieszone na wystawowej "szynie", co wbrew pozorom wcale nie ułatwia zadania...).
Rok - zaduma, czyli inaczej problemy z kompozycją.
Beti - w skupieniu.
Wieszanie, czyli akrobacje Kristiny na drabinie, Beti asekuruje.
Żeby nie było - chora, zasmarkana i zakaszlana, ale ja też miałam swój udział w wieszaniu:)
Głupawka zmęczeniowo-późnogodzinna.
W wieszaniu wystaw dochodzimy do perfekcji - Beti za sprawą czarów sprawia iż obrazki same podnoszą się z podłogi i wędrują na ścianę zawisając w najodpowiedniejszym miejscu;)
wesoło mieliście:)
ReplyDelete@ Anija - zabawnie było, bardzo męcząco też:) myślę, że dużo "zabawności" mnie ominęło - ostatnio długo choruję i nie rejestruję wszytkiego co dzieje się dookoła mnie:)
ReplyDelete