Thursday, December 16, 2010

Psychotest przedświąteczny

Drogi czytelniko-oglądaczu mojego bloga. Wchodząc na tę stronę (a licznik statystyk mówi mi, że jest Was moi mili całkiem, całkiem sporo, tylko się niecnie nie ujawniacie w komentarzach:) i od jakiegoś czasu spotykając się z "Niczymnowym", możnesz pomyśleć sobie:
1. "Ocho, nic nie robi, więc nie ma się czym na blogu pochwalić, albo może nie chce się jej przygotować nowych postów - a to ci leniwiec z tej Marysi..."
Możnesz też pomyśleć sobie:
2. "Święta za pasem, pewnie roboty po pachy, po uszy wręcz, zatem nawet choć chce wrzucić coś na bloga, Marysia ma tyyyle zajęć (a nowych pomysłów wciąż przybywa i przybywa), że nie jest w stanie tego ogarnąć, a co dopiero się podzielić tymi wszytkimi superaśnymi rzeczami na blogu."
Mogłeś, Drogi Oglądaczu, pomyśleć sobie jeszcze:
3. " Och, tak długo nie było wpisu. Niechybnie coś się stało. Może Słowenię zasypała góra śniegu i teraz zajęci są wszycy budowaniem igloo? Może Kocevskie niedźwiedzie połknęły Marysię i teraz siedzi biedaczka w jakimś obślizgłym, niedźwiedzim żołądku? Może jest też chora i leży w łóżeczku? A może porwał ją zły smok i wiezi w jakieś ciemnej, wilgotnej pieczarze?"

A co Ty myślałeś Drogi Oglądaczu?

Jeśli myślałeś coś podobnego do pierwszego zdania, jesteś typem zawistnego złośliwcy i pesymisty.
Jeśli Twoja myśl zbliżona była do opowiedzi drugiej, jesteś życzliwą i optymistyczną osobą. Cechuje Cię wysoka empatia.
Jeśli Twoja odpowiedź podobna jest wersji trzeciej, jesteś typem matczyno-zatroskanym. Masz tendencję do spoglądania na świat okiem pestymisty.

A co na prawdę robię? Nie, nie pożarł mni niedźwiedź i nie siedzę teraz w jego obślizgłym żołądku, nie jestem też chora, a już na pewno nie nudzę się w ciemnej i wilgotnej, smoczej pieczarze.
Jak większość z Was przygotowuję się do Świąt. I wewnętrznie i zewnątrznie:)
Wczoraj wyjęłam z pieca armię Aniołków. Teraz czekają cierpliwie w kolejce do ozdabiania:)

5 comments:

  1. Marysiu wszystkie jestesmy zajete,kazda cos tam produkuje na swieta,ja osobiscie dostaje kota czekajac na mojego wnuka.Mnie tez nikt nie rozpieszcza komentarzami,ale ja robie to dla wlasnej przyjemnosci,to jak forma pamietnika.Pozdrawiam .

    ReplyDelete
  2. @ Sheba - a to takie miłe przedświąteczne zabieganie, prawda? Mnie też blog sprawia przyjemność, choć nie traktuję go jak pamiętnika. Miał być raczej prowizoryczną i tymczasową stroną internetową...ale jak widać prowizorka trwa...;)
    dobrych światecznych przygotowań i oczekiwania na wnuczka:) pozdrawiam:)

    ReplyDelete
  3. Na szczescie nic sobie specjalnego nie pomyslalam ;)
    Za to teraz patrzac na Twojego bloga wzdycham teskno, ze ktos potrafi robic takie cudenka, a mnie Matka Natura zdolnosci manualnych poskapila :(
    Patrze wiec sobie na kolejne Twoje prace i rzec moge tylko - chapeau bas! Gratuluje talentu i pomyslow :)

    PS. A trafilam tu dzis czytajac co napisalas u Ksiezniczki w Kaloszach i podpisuje sie pod tym wszystkimi konczynami. To co jemy jest naprawde niesamowicie wazne, a tak wiele osob o tym zapomina niestety. Wszak jestesmy tym, co jemy, prawda?

    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!

    ReplyDelete
  4. @ Bea - serdecznie dziękuję za miłe słowa! A ja zaglądając na Twoje stronki podziwiam i zazdorszczę talentów kulinarnych:) Jeśli chodzi o jedzenie, to tak, odkąd zaczęłam się odżywiać bardziej racjonalnie, widzę jak wielki ma to wpływ na kondycje fizyczną i też psychiczną:) Serdecznie Cię pozdrawiam!

    ReplyDelete
  5. Dokladnie tak Marysiu - efekty sa 'wymierne' :)

    PS. Dziekuje serdecznie i ja ;)

    ReplyDelete

I will be glad to read your comment :)