Sunday, October 24, 2010

Obiecane fotki

Spełniając prośby zamieszczam fotek kilka.
Zatem dla tych co chcieli być a nie mogli z powodów różnych - oto kilka okruszków z wystawy:

Zaczęło się od wcześniejszych przygotowań: oto Boris i Slavko przy wieszaniu ilustracji.

















Oczekując na otwarcie:





















Słowo o wystawie i autorce powiedział Milan Vlasic, poniżej chwila zadumy. Wbrew pozorom (naszym pozom) nie gniewamy się na siebie:)





















Pierwsze gratulacje od członków folklorystcznego zespołu Dragatus (bardzo dziękuję Wam, że przyszliście!)

















Oglądanie czas zacząć:





































































Wieczór obfitował w niesamowite i radosne spotkania jak na przykład to z rodakami (i w dodatku Wrocławianami!) Ireną i Jackiem.
















Za wszytkie zdjęcia dziękuję Rokowi.
Mam nadzieję, szybko uzupełnić relację (czyt. jak tylko odstanę materiał "dowodowy" od pozostałych fotografów:)

5 comments:

  1. Bardxzo bym chciala Cie poznac i zobaczyc twoje prace na zywo.Szkoda,ze nie mieszkasz we Wroclawiu,bo bede tam na wiosne. Pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Miło w końcu zobaczyć roześmianą buzię autorki prac:)

    ReplyDelete
  3. @ Sheba- nic straconego! jestem wrocławianką i czasem bywam w domu, w moim ukochanym mieście:) może będziemy akurat w tym samym czasie (szanse na mój pobyt w Ojczyźnie wzrastają w okolicach Wilekiej Nocy:) i spotkamy się na kawę w jednym z uroczych wroclawskich zakątków?
    Bardzo bym chciała! serdecznie pozdrawiam:)
    @ Anija - :-)trochę zestresowany był to uśmiech:) no przynajmniej na początku:)

    ReplyDelete
  4. ale pięknie i uroczyście:) i jak dużo gości:)

    ReplyDelete
  5. @ Granda - dziękuję:) Faktycznie muszę przyznać, że gości było zaskakująco dużo (no, przynajmniej ja się nie spodziewałam tylu:) Crnomelj leży 50 km od Kocevja i jeszcze więcej od Ljubljany, co na warunki słoweńskie jest straaaaaaaaaasznie daleko... na prawdę liczba gości byl dla mnie miłą niespodzianką:) i wszytko trwało zaskakująco długo.
    Było mi bardzo miło, bo nikomu się nie spieszyło do wyjścia:)

    ReplyDelete

I will be glad to read your comment :)