Pierwszy tydzień zamknięta w pokoju, zakopana pod stosem szmatek, otoczona stertą papierów, farb, różnorakich ścinków, nitek, koralików, bibuł, farb, farbek, kredek i flamastrów. Był to intensywny czas przygotowań do słoweńskiego Oratorium z dziećmi, które jak co roku odbyło się w Kocevje. W tym czasie powstawały wszytskie plakaty i dekoracje, oraz kukiełki i scena do teatrzyku lalkowego. Pracy było o g r o m, a czasu niezwykle mało...Gdyby nie intensywna pomoc i pomysły Roka, to chyba do tej pory leżałabym zakopana pod jakąś kupką takanin w kącie mego pokoju...
Drugi tydzień spędziliśmy na Oratorium. Od rana do wieczora z dziećmi, bawiąc się, a może raczej zabawiając dzieci, biegając, pilnując, doprowadzając do porządku, opowiadając, ucząc, używając (i zużywając) to wszytko co przygotowaliśmy tygodzień wcześniej. Jednym z moich i Roka licznych zadań, obowiązków i zarazem przyjemności, było prowadzenie z dziećmi jakichś warsztatów. Zadanie niby proste. Ale tylko "niby" gdyż....warsztaty miały być niewymagające niewiadomo jakich przygotowań i kosztów, twórcze, trwające tylko (w przypadku małych dzieci "aż") godzinę, interesujące na tyle aby przez ową godzinę utrzymać dziecięcą uwagę, a ponadto łatwe i szybkie do posprzątania oraz możliwe do przeprowadzenia w warunkach polowych. Jak widac zadanie nie takie proste! Bez dłuższego namysłu postwiłam na sprawdzającą się w większości przypadków masę solną.
W efekcie nasze maso-solne przygody stały się ulubionymi warsztatami dzieci. Dla mnie to wielkie wyróżnienie wobec takiej ilości małych i bezlitosnych krytyków, dlatego z wielką przyjemnością prezentuję dziś twórczość nie do końca własną :) Zatem przedstawiam Wam niektóre spośród maso-solnych aniołków w wykonaniu najmłodszych uczestników Kocevskiego Oratorium, ulepione z niewielką, marysiową pomocą:)
W efekcie nasze maso-solne przygody stały się ulubionymi warsztatami dzieci. Dla mnie to wielkie wyróżnienie wobec takiej ilości małych i bezlitosnych krytyków, dlatego z wielką przyjemnością prezentuję dziś twórczość nie do końca własną :) Zatem przedstawiam Wam niektóre spośród maso-solnych aniołków w wykonaniu najmłodszych uczestników Kocevskiego Oratorium, ulepione z niewielką, marysiową pomocą:)