Tuesday, April 1, 2014

de gustibus non est disputandum


Prezencik taki oto dostałam w ramach gratulacji z okazji narodzin coreczki. 
Zaba na ksiezycu. Dla zartu nazwałam ja Panem Twardowskim. Najbardziej licza sie pamiec i gest (ach, coz to za frajda dostac taki telegram doreczony wprost do szpitalengo łozka!)
O gustach, jak wszyscy wiemy sie nie dyskutuje (o kolorach ponoc tez nie). Zatem i ja nie wdajac sie w zadne dyskusje podazyłam za głosem serca i podszepotom gustu mego i własnego. Pan Twardowski wrocił z ksiezyca na ziemie, a i sam ksiezyc zmienił swoje oblicze.
Jak Wam sie podoba?

oto Pan Twardowski na ksiezycu:

oto ksiezyc bez Pana Twardowskiego i juz po przerobkach:


p.s. do wyszywanek zainspirowała mnie niezastapiona Elzbieta Wsiuczynska- talent niesłychany.
podziwiajcie jej prace TU (klik).


4 comments:

  1. Ja bardzo lubię ilustracje pani Elżbiety- szczególnie do Pana Kuleczki :) Mój Misiol uwielbia te książeczki :)
    Nusia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez lubie bardzo, bardzo! :-)

      Delete
    2. Księżyc bajeczny! Rączka hamulca sugeruje , że księżyc gra i buczy na życzenie? Wzorki kojarzą mi się z weneckimi koralikami millefiori- które adoruję estetycznie od dzieciństwa. Dostałam taką bransoletkę od dziadków po ich wakacyjnym powrocie z Włoch i już pierwszego wieczora wydłubałam wszystkie koraliki z bardzo "złotej" oprawy.

      Delete
    3. Ksiezyc gra melodyjke znosna (dlatego jeszcze gra;). A wzorki faktycznie jak millefiori! nawet nie wiedziałam! moze inspiracja przyszła droga powietrzna- przeciez ryba pachnace kanały tak blisko od Ljubljany.
      A dziubanie i dłubanie to, dzieki Bogu, do dzis zostało- jakzez wdzieczna powinna byc ludzkosc Elowym dziadkom za taki inspirujacy prezent!

      Delete

I will be glad to read your comment :)