Monday, January 24, 2011

koraliczki i kuleczki cz.I

A kuku! To znow ja :-) Powracam długiej przerwie spowodowanej roznymi przyczynami, poczynajac od zarazkow i wirusow, ktore nic sobie nie robiac z ogromnych ilosci pozeranego przeze mnie czosnku i hektolitrow herbaty bzowej z miodem popijanych codziennie, zaatakowały i rozłozyły mnie na łopatki; konczac na tym, ze moj laptop zupełnie juz odmowił wspołpracy, zbuntował sie i teraz w oczekiwaniu na serwis wyswielta mi tylko jakies czerwone komunikaty... Post bedzie, ale pisany na słowenskiej kalwiaturze. W zwiazku z tym jedyna, wyjatkowa polska lierka jaka moge Was, Moi Mili Ogladacze uraczyc, jest "ł" i "Ł"...Brak pozostałych moge jedynie wynarodzic słowenskimi: "š", "č", "ž". Nie wiem jednak czy bedzie to jakiekolwiek pocieszenie...Moze tylko wtedy kiedy przełamie sie w koncu, i zaczne umieszczac dwojezyczne posty.
Dzis tworczosc niemalarska. Obiecałam komus (komu? ten wie:), ze wkrotce pokaze jescze inne moje wytworki/potworki. "Wkrotce" własnie nadeszło i oto moje drobiazgi:


Koraliki jagodowo-malinowe ze smietanka. Mniam;)


Koraliki drewniano-szklane. Bardzo je lubie. Robiłam je w towarzystwie mojej Kochanej Babci.

Koraliki niebieskie, wiele z koralikow na tych sznurkach ma swoja historie. Np. Szklane zielone "łezki" dostałam od mojej wspaniałej Cioci Ninki w wieku chyba lat 7; niebieskiego skarabeusza przywiozła mi Hania z Egiptu; ceramiczny słodki zołwik (tuz obok skarabeusza) do prezent od Magdy M. (przysłała mi go w liscie z sanatorium w Cieplicach, miałam wtedy ok 10 lat:); najwiekszy, szklany, podłuzny, niebieski koralik od Agaty, ktra przywiozła go z jednej ze swoich licznych podrozy (tak licznych, ze juz nie wiem, z ktorej:); jeszcze troche mogłabym popisac, ale juz wystarczy:) acha, koraliko-guzik słuzacy jako zapiecie zrobiła moja Mama w czasie studiow, jak jeszcze mnie na swiecie nie było:)


Tym razem bedzie krotko: koraliki jesienne


Koraliki jedne z ulubionych, niektore z nich kojarza mi sie z napol wyssanymi landrynkami o smaku coli:)

Koraliki najbardziej eksploatowane - kto mnie zna, zna te koraliki:)

Koraliki malowane w kwiatki łapkami własnymi, efekt pierwszych miesiecy w Kočevju.

Koraliki niebieskie wersja II

I znowu koraliki o wartosci historyczno-emocjonalnej. Zrobione i noszone przez moja Mame za czasow studiow, z koralikow przywiezionych, o ile mnie pamiec nie myli z Kanady, przez kolezanke Krystyne. Nastepnie noszone przeze mnie od  czasow licealnych, az do teraz. Wielokotnie pekniete, rozsypane, zbierane na ulicy, na schodach na uczelni i w supermarkecie.


Ludowe. Jako dziewczyneczka nosiłam je do krakowskiego wdzianka przepieknie usztego przez mojego Dziadziusia, a cudnie wyszytego cekinami przez moja Kochana Babcie. Teraz troche przerobione, bo nie miesciły sie na moja, niedziecieca juz szyje:)

Zołto- zielone, wakacyjne:)



8 comments:

  1. O, kakšna krasota! Ogrlice so čudovite! Najbolj všeč pa mi je kar prva...

    ReplyDelete
  2. @ Biba - hvala lepa:) in to prvo nosim najbolj pogosto- borovnica in malina s smetano ;)

    ReplyDelete
  3. jagodowo-malinowa śmietanka jest przeboska! Maryś, podziwiam:)!

    ReplyDelete
  4. @ Granda - ach, dziekuje, dziekuje:) musze przyznac, ze własnie te kuleczki najbardziej eksploatuje ;-)pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  5. Piękne! Moje typy to te ze śmietanką, jesienne i malowane w kwiatki. Uwielbiam takie ozdóbki, lecz póki co z biżuterii zakładam najczęściej kolczyki, bo na koralach podciąga się moja niespełna półroczna córeczka ;)

    ReplyDelete
  6. @ Klopsiula - dziekuje za miłe słowa :-) Widzisz juz polroczna Coreczka podziela gusta Mamusi! no, i dobrze, ze nie podciaga sie na kolczykach - pewnie niemiałabys juz uszu...;-)

    ReplyDelete
  7. fantastyczne są każde :) i takie Marysiowe.

    ReplyDelete

I will be glad to read your comment :)