I tried. I think it works. Like it a lot!
Wednesday, May 28, 2014
Scandinavian style
Monday, May 26, 2014
piglets (and fish) from a sketchbook
Lately I made a little cleaning among my pictures and sketches and I found this:
My piglets weren't choosen to decorate the book, but I have to admit I have my own reasons to be happy from that fact;)
p.s even it was piglets sketching I made place also from some fish...I don't remember why ;)
Saturday, May 10, 2014
Wednesday, May 7, 2014
Thursday, May 1, 2014
przewodnik po Ljubljanie
Ostatnimi czasy chodze po swiecie jak lunatyk. Tak to jest, ze czasem spada na ludzi jakies cos, co wybija nas z rytmu codziennosci, wykoleja z torow, wytraca z rownowagi i wyciaga z ciepłych kapci. Ja ciepłe kapcie dopiero co zaczynałam zakładac (bo bedac zupełnie swieza mama zupełnie swiezej istotki, to ciezko chyba o ciepłych kapciach mowic). W kazdym razie codziennosc powoli zaczeła nabierac kształtow i rytmu wyznaczanego godzinami snu i powrotow J. z pracy. Az tu nagle: bum! Niektorzy nazywaja to "nieszczesciem", inni "wypadkami", a dla mnie jest to moze jakis znak, znaczek malutki i sygnalik. Ostatnich kilka dni jest bardzo intensywnych- z mała K. musimy radzic sobie same. Jakos nam to nawet idzie. Ogarnac mieszkanie, dzieciaczka, siebie, potem wyprawa w odwiedziny do J. i z powrotem do domku. Wieczorami padam na ryjek razem z K. i z kurami.
A dzis to juz w ogole wyjatkowo intensywnie. Co za dzien! Juz od rana pełen wrazen i emocji. Pierwszy raz zdarzyło sie wstac wczesniej niz K. i to bynajmniej nie dlatego, ze ona spała tak długo! Po prostu ja zerwałam sie tak wczesnie z emocji i wrazen przed czekajacym mnie dniem... Cały dzionek, jak przystało na 1 maj i swieto pracy, pracowałam. Jak? Otoz "bawiłam" sie w przewodnika turystycznego po Ljubljanie! Oprowadzałm dzis grupe niezwykle sympatycznych ludzisk z Polski po "moim" małym miasteczku. Cztery godziny łazlismy po miescie i podgladalimsy ljubljanskie zycie. Nawet poczułam sie troche jak turysta (juz kilka razy tej wiosny miałam takie turystyczne odczucia). Było bardzo miło i nawet udało sie nam schowac przed oberwaniem chmury i gradobiciem, i przeczekac czas niesprzyjajacy zwiedzaniu w kafejce SEM. Jak ktos potrzbuje przewodnika po Ljubljanie to sie polecam:)
Ale i tak najdzielniejsza była mała K., ktora cały czas siedziała w nosidełku i bardzo grzecznie asystowała. Jakie ja mam fajowe dziecko! niesamowita ta moja coreczka!
teraz juz słodko spi i ja czempredzej biegne dołczyc do niej, bo nogi odmawiaja mi wspołpracy...wiem, dziwnie to brzmi- przeciez nogami nie pisze... ale całe moje ciało domaga sie pozycji horyzontalnej juz i natychmiast...
tymczasem pozdrawiam Was z Ljubljany!
buziaczki :-*
Subscribe to:
Posts (Atom)