Wreszcie nadeszła ta wspaniała chwila - spokojny, cichy momencik dla mnie. Tylko zielona herbata i ja. Świat jest piękny a w dodatku jeszcze słońce świeci!
Dwie moje miłości "piuchnają" słodko w sypialni. Kalina zasnęła (nareszcie!!!!!), Pan Mąż też śpi (niestety w stanie prawiechorobowym). Mowice sobie co chcecie- kocham te moje Isoty bardzo, badzo- najbardziej na świecie, ale też lubie i potrzebuje takich właśnie chwil jak ta teraz.
Korzystam zatem z tego świętego momentu.
Rozkoszuje sie chwilą, gorzkawym smakiem herbaty i ciszą.
Niech w tym wspaniałym momencie nastanie reaktywacyjny wpis na blogu.
A na tak doniosłą okazję przełączłam nawet klawiature na polską (i dopiero teraz widze jak bardzo przyzwyczaiłam sie już do słoweńskiej....).
Za oknem słoneczko roztapia resztki sniegu. Krótka ta nasza zima słoweńska. I choć mieszkam w kraju Alpejskim, to jakoś wcale mi nie jest żal, że nie umiem jeździć na nartach... Ciesze się, że nos nie będzie mi zamarzał podczas porannego biegania ;)
Zdjęcia autorstwa Edvarda Trobca pochodzą z zamierzchłych czasów okołosylwestrowych, kiedy to Lublana pokryta była śniegiem.
Dwie moje miłości "piuchnają" słodko w sypialni. Kalina zasnęła (nareszcie!!!!!), Pan Mąż też śpi (niestety w stanie prawiechorobowym). Mowice sobie co chcecie- kocham te moje Isoty bardzo, badzo- najbardziej na świecie, ale też lubie i potrzebuje takich właśnie chwil jak ta teraz.
Korzystam zatem z tego świętego momentu.
Rozkoszuje sie chwilą, gorzkawym smakiem herbaty i ciszą.
Niech w tym wspaniałym momencie nastanie reaktywacyjny wpis na blogu.
A na tak doniosłą okazję przełączłam nawet klawiature na polską (i dopiero teraz widze jak bardzo przyzwyczaiłam sie już do słoweńskiej....).
Za oknem słoneczko roztapia resztki sniegu. Krótka ta nasza zima słoweńska. I choć mieszkam w kraju Alpejskim, to jakoś wcale mi nie jest żal, że nie umiem jeździć na nartach... Ciesze się, że nos nie będzie mi zamarzał podczas porannego biegania ;)
Zdjęcia autorstwa Edvarda Trobca pochodzą z zamierzchłych czasów okołosylwestrowych, kiedy to Lublana pokryta była śniegiem.